środa, 1 czerwca 2011

afera pitowa i nie tylko...

Zaginęły nasze pity. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie gdzie one mogą być, proszę niech da mi znać! Dostaliśmy powiadomienie z Urzędu Skarbowego, że w przysłanym przez nas rozliczeniu brakuje jednej kartki. musimy ją dodrukować i dosłać. Rozliczał nas mój tata i zdążył już owo rozliczenie wykasować z komputera. Trzeba je zrobić od nowa, a tymczasem pity zaginęły. Nie ma ich tam gdzie powinny być i gdzie zawsze kładę wszystkie dokumenty. Dodam, że bałagan panujący naokoło nie pozwala się nawet temu faktowi dziwić... ach.

Nasz maluch wciąż ma sapkę, którą pediatra sukcesywnie olewa i niby jej ufam, a z drugiej strony się niepokoję. Poza tym dużo się dzieje. Jestem z małym na wsi, gdzie pogoda jest cudna. Maluch je truskawki (zero uczulenia), a ja piję dziką miętę. Tylko bez mężulka źle... A mężul zmienia pracę... Poza tym wciąż karmię i dobrze mi z tym, choć tutaj budzę zdziwienie otoczenia ("Jeszcze karmisz???" albo "Skończ już z tym karmieniem!") A przecież karmię dopiero... zaraz... ile? zerknę na suwaczek.. 6 miesięcy i 8 dni. Dziwne, dziwne.... Ale ja i tak żyję po swojemu. Szukając pitów natknęłam się na starą kartkę, którą z okazji absolutorium dostałam od cioci i wuja. Życzenia brzmią następująco:

Żyj tak aby każdy kolejny dzień
był niesamowity i wyjątkowy.
Wypełniaj każdą chwilę tak
aby potem wspominać ja z radością.
Czerp energię ze słońca,
kapiącego deszczu i uśmiechu innych.
Szukaj w sobie siły,
entuzjazmu i namiętności.
Żyj najpiękniej jak umiesz.
Po swojemu...


I właśnie tak zamierzam żyć. Co Wy na to?

2 komentarze:

  1. Jak Cię jeden pediatra olewa to idź do drugiego ;) ja tak robię ZAWSZE jak mam wątpliwości. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne życzenia :) chciałam aż zapożyczyć na fb ale nie wypada;)

    OdpowiedzUsuń