Hmm dziś nawet nie pamiętam, jak się Synuś w nocy znalazł w mom łóżku, taka byłam zaspana:) Wiadomo, że sam nie przyszedł, więc zapewne do stał się do niego na moich rękach. Słodko jest spać z dzidzią, dobrze nam tak. Niedawno usłyszałam: "Niedobrze, dziecko musi znać swoje miejsce". Niedobrze? Czy aby na pewno? A czy jego miejsce nie jest właśnie przy cycusiu kochającej go mamy? W ramionach mamy, blisko jej serca, w ciepełku? Znam kilka kobiet, wspaniałych kobiet, które mają problemy. Może gdyby niejedna z nas była tak kiedyś w nocy przy cycusiu mamy, to dzisiaj niejedna z nas byłaby bardziej pewna siebie? asertywna? kochająca siebie, świat i ludzi? pogodzona z sobą? pogodzona z ludźmi? pogodzona ze światem i swoim własnym wewnętrznym ja? mniej zakompleksiona? mniej rozdarta? Może gdybyśmy były częściej i dłużej przy cycusiu, to nasze problemy byłyby mniej znaczące? Może, a może nie. Ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu:) Intuicja mówi mi, że dobrze robię. Ja też potrzebuję ciepła mojego małego sadełka.
PS Karmię już 7 miesięcy i 7 dni!!! Przepraszam, że tak się chwalę, ale to w końcu mój blog i jestem dumna z mojego karmienia:)))
gratulacje! sama mam zamiar karmić Synka jak najdłużej :)też śpię z Synkiem i sobie to chwalę. On czuje się bezpiecznie i ja też, bo w każdej chwili mogę kontrolować co się z nim dzieje :) http://mtoto-wangu.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNasz syn śpi u siebie, ale jak nie ma męża to często z wygody biorę go do siebie i chyba wtedy śpi lepiej. Za to zawsze rano po pierwszym jedzeniu o 5 już u mnie zostaje i uwielbiam te chwile :) To jak się uspokaja na moich rękach - bezcenne. P.S. Karmię już 4 miesiące i 23 dni ;)
OdpowiedzUsuńBrrrrawo!
OdpowiedzUsuń