wtorek, 19 lipca 2011

nie ma lipy


Nadszedł podstępnie dziś, pół godziny temu - mój okres. Nie widzieliśmy się 17 miesięcy i dobrze nam było bez siebie:))) Moje uczucia? Trochę ulga, że wszystko wraca do normy, a trochę żal, sama nie wiem za czym - za tym może, że dziecię moje nie jest już malutkim dzidziusiem, bo jakby był, to mama okresu nie miałaby...

Za mną kolejna nieprzespana noc. Kaszel męczył mnie okropnie. Jakieś półtorej godziny temu wyprawiłam wczasowiczów w świat, a sama próbowałam zdrzemnąć się z dziecięciem, ale niestety znów napady kaszlu nie dały mi zasnąć. Wstałam więc i zabrałam się za sprzątanie domu, a teraz sobie zasiadłam i skrobię póki Frankuś śpi.

Ponoć okresy po urodzeniu dziecka nie są już tak bolesne, ale to dotyczy chyba tylko tych kobiet, które rodzą naturalnie? Dziecko rozpycha narządy od środka i kanały robią się bardziej drożne? U mnie tego nie było, więc chyba nici z bezbolesnych okresów?

Odwiedził naszą rodzinę brat mojej cioci, mieszkający w Białej Podlaskiej. Podłapałam od niego fajne powiedzonko: "Nie ma lipy" :)
No więc nie ma lipy - okres nadszedł, dziś przybywa mąż, choróbsko trzeba przegonić i nie dać się złym myślom. Będzie lepiej!

1 komentarz:

  1. przypomniałaś mi, że pewnie niebawem... ech... ja też nie rodziłam naturalnie ale liczyłam, że jednak będzie mniej boleśnie... kurde, całe życie pod górę! :(

    OdpowiedzUsuń